Witajcie kochani!
Ilekroć dostaję od Was wiadomość, w której opowiadacie mi swoją historię, pokazujecie efekty i uparcie twierdzicie, że to moja zasługa dostaję potężnego kopa motywacyjnego zarówno do treningów, które ostatnio porzuciłam jak i do pisania, z którym też było kiepsko. Przyglądając się codziennie setkom metamorfoz na różnych grupach, forach czy blogach w internecie zastanawia mnie tylko jedno...
Dlaczego usilnie próbujecie wmówić całemu światu, że Wasze efekty to zasługa kogoś innego?
Tutaj najchętniej oczywiście biorę jako przykład fanpejdż niemalże wszystkim znanej
Ewy Chodakowskiej i metamorfozy takich dziewczyn jak ja czy Ty... Niektóre osoby opisując swoje historię wychwalają trenerkę ponad wszystko, ale czy słusznie? Wirtualny trener z którym ćwiczymy, bloger, który motywuje to tylko impulsy, które sprawiają, że dostajemy kopa w tyłek i ruszamy go z kanapy. Tak było przecież ze mną i doskonale to pamiętam. Moja niewiara w efekty treningów sprawiła, że postanowiłam przetestować to na największym leniuchu jakiego w życiu znałam... NA SOBIE! Na efekty nie czekałam, nie spodziewałam się, że nadejdą, ale... hola, hola!
CZYJE EFEKTY???
Na czyje efekty tak naprawdę czekałam? Swoje czy programu, który zaczęłam ćwiczyć?
Czy te efekty, które osiągałam były efektami Ewy Chodakowskiej, trenerki, która nigdy na problemy z figurą nie narzekała? Czy były to efekty
MOJE... MAGDALENY M; która swoją determinacją, wyrzeczeniami i ciężką pracą osiągnęła swój własny
SUKCES?!
Tak, nazywam to SUKCESEM, bo warto nazywać rzeczy po imieniu... Tak samo jak warto uświadomić sobie, że za
WASZYM SUKCESEM nie stoi trener ze szklanego ekranu czy ktokolwiek inny.
Przestańcie przypisywać innym swoje zasługi!
Czy to Ewa Chodakowska, Mel B czy Jillian zwijały się z bólu na macie podczas katorżniczych ćwiczeń?
Czy to Ewa Chodakowska, Mel B czy Jillian wylewały z siebie hektolitry potu?
Czy to Ewa Chodakowska, Mel B czy Jillian traciły oddech i padały jak długie na matę?
Czy to Ewa Chodakowska, Mel B czy Jillian odwracały głowę w drugą stronę ilekroć przechodziły obok cukierni z wartymi grzechu pączkami?
WASZE EFEKTY TO WASZ SUKCES!!!
To bezdyskusyjnie ogromny wyczyn i nawet utrata tego jednego kilograma, która nie zostanie doceniona np. przez "trenerki", czytelniczki blogów czy fanpejdżów, jest czymś ważnym! Jest krokiem do lepszego jutra, które postanowiłaś zmienić. Uwierz więc, że Twoje efekty są zasługą ciężkiej pracy i przestań się zastanawiać czy "te" czy "tamte" ćwiczenia przyniosą lepsze efekty w krótszym czasie.
Prawda jest taka, że wybieramy tych trenerów, którzy mają lepszy marketing, a nie tych, których fani uzyskują lepsze efekty. Im więcej ludzi z nimi ćwiczy tym więcej cudownych metamorfoz w internecie. Pomyśl jak wiele może dać Ci np. bieganie... ale nikt tutaj nie porównuje "przed" i "po", bo każdy ma inne tempo, inne odległości itd. Nie porównamy naszych efektów do efektów innych osób i nawet gdybyśmy mieli dokładnie takie same osiągi to najzwyczajniej takie porównanie nie ma żadnego sensu. Ludzie biegają dla poprawy nie tylko sylwetki, ale też dla poprawy osiągów, kondycji... Tego się nie porównuje, a szkoda, bo bieganie daje niesamowite efekty! Każdy sport daje efekty gdy trenujemy go skrupulatnie kilka razy w tygodniu. Im więcej czasu poświęcamy na zdrowe zajęcia tym lepsze efekty uzyskujemy!
My jednak lubimy porównywać się do innych i ćwiczyć programy, które ćwiczyli nasi znajomi by udowodnić im, że też potraficie dorównać im kroku. Rzadko kiedy sięgamy po coś co jest dobre dla nas i to nie jest dla nas dobre! Wybieramy to co modne i "na czasie". Wybieramy to o czym najwięcej wyczytamy w internecie.
Dla przykładu takie proste porównanie...
Mamy bardzo modną Ewę Chodakowską, z której ćwiczą setki tysięcy kobiet w całej Polsce (i nie tylko!). Dajmy na to, że przez miesiąc Ewka opublikuje metamorfozy około 40 z nich, które będą spektakularne i zjawiskowe. Sama byłam początkowym przykładem na potwierdzenie efektów jej treningów, ale prawda jest taka, że spędzałam na ćwiczeniach około 2-3 godzin dziennie w momencie gdy moje ciało zmieniało się najbardziej. Potem niezależnie od tego co ćwiczyłam, to efekty się pojawiały. Grunt, że robiłam to systematycznie! Do czego zmierzam? Moje efekty zachęciły setki dziewczyn do treningów z Ewą Chodakowską, które to po upływie kilku miesięcy były sfrustrowane tym, że same nie osiągnęły takich efektów... i koło się zamyka.
Powiedzmy, że mamy też dobrą trenerkę, która wymyśla bardzo fajne i efektywne programy, ale wrzuca je tylko na youtube. Mało osób z nią ćwiczy więc dziewczynie może raz na dwa miesiące uda się pochwalić jakąś spektakularną metamorfozą jednej z osób, która z nią ćwiczy.
Czy jedna świetna metamorfoza powiedzmy raz na miesiąc wśród grupy kobiet liczącej np. 100 nie jest bardziej wymowna od 40 spektakularnych metamorfoz na 500 000?
Przestańmy sobą manipulować!!!
Nie róbmy tego dla innych... Nie róbmy tego dla reklamy metody...
ZRÓBMY TO DLA SIEBIE!
Wielu trenerów właśnie w takich, ciężko pracujących nad sobą osobach pokłada nadzieję i wierzy, że to dzięki naszym ciężko wypracowanym efektom wypromują się na cały świat! NO WAY! Co innego gdy 4 razy w tygodniu chodzicie na fitness do klubu i ktoś poświęca Wam tam sporo czasu i uwagi pomagając, doradzając i będąc przy Was! Co innego gdy macie męża "tyrana", który uwielbia biegać 4 razy w tygodniu i oczekuje, że będziecie biegać z nim... To już nie są formy motywacji, ale pomocy, której oczekujemy lub też nie.
Mimo wszystko jest to jednak pomoc, której nie udzieli nam uśmiechnięta, nieskazitelna Pani w pełnym makijażu krzycząca do nas z ekranu "Dawaj!", "Nie przestawaj!", "Nie zostawiaj mnie samej!", "Nie poddawaj się!". To nie jest Twoje osobiste wsparcie, bo przecież te słowa kierowane są do wszystkich...
BĄDŹ MOTYWACJĄ SAMA DLA SIEBIE!!!
Nie oglądaj się na innych i bierz się do pracy...
Niech ludzie podziwiają efekty TWOJEJ ciężkiej pracy, a nie "pracy" wirtualnego trenera, który tylko trochę ułatwił Ci sprawę nagrywając przez kilka godzin program treningowy, który będzie służył tysiącom ludzi.
NIE OCZEKUJ EFEKTÓW!!!
WYPRACUJ JE!
Kochane moje!
Jeśli macie ochotę pokazać światu (tak jak ja), że się da schudnąć, że można zawalczyć o spełnienie swojego marzenia o zdrowym trybie życia... ZAŁÓŻCIE WŁASNEGO BLOGA LUB STRONĘ NA FACEBOOKU! Nie pozwólcie by ktoś perfidnie przypisywał sobie Wasze zasługi, okradał Was z Waszych efektów... ale MOTYWUJCIE! Nie ma znaczenia jaką metodę treningową wybieracie...
TRENING TO TRENING!!!
Buziaki! <3