Dzisiejszy dzień kończy kolejny miesiąc mojej metamorfozy, no i oczywiście rozpoczyna kolejny...
Ostatni miesiąc nie należał do łatwych, bo jak wiecie od przeszło tygodnia wisi nade mną jakieś złośliwe fatum, które sprawdza na mnie same nieszczęścia. W zasadzie wszystko trwało tylko 3 tygodnie i zmiany nie są wielkie, ale zawsze to coś! Tym razem największe zmiany, które zaszły nie są widoczne gołym okiem, ale odczuwalne. Mam zdecydowanie więcej siły, moje bicepsy nabrały kształtu, a plecy udaje mi się z łatwością utrzymywać w pozycji prostej, a wszystko za sprawą mięśni...
Moje efekty po 7 miesiącach:
Nie mam pojęcia dlaczego na zdjęciu bokiem, aż tak odstają mi żebra, w każdym razie nie zrobiłam tego celowo!
Dlaczego na zdjęciach porównawczych znalazł się inny biustonosz niż moje dotychczasowe Panache SPORT? Po prostu zbyt odstawał i musiałam go wymienić :) Na zdjęciach z 1.04.2013 biustonosz LA SENZA - Lucy Lace.
Chciałabym jeszcze dodać, że podczas robienia zdjęć złożył mi się statyw i aparat wylądował na podłodze... Efektem jest trochę uszkodzony obiektyw, ale na szczęście udało się wykonać wszystkie potrzebne zdjęcia do porównania. Obiektyw w zasadzie działa, ale nie obejdzie się bez zaniesienia go do naprawy.
Czy to fatum mnie kiedyś opuści, bo powoli mam już dosyć ciągłego pecha!
Aktualne pomiary:
Jak widać waga cały czas stoi w tym samym miejscu. Jednego dnia jest więcej, drugiego mniej, ale mojej wymarzonej 6 z przodu w dalszym ciągu nie widzę... Centymetry też już nie spadają tak samo szybko jak wcześniej, ale myślę, że to kwestia czasu. Zrobi się cieplej (mam nadzieję) to wyjdę na powietrze i aktywności przybędzie, a póki co muszę zadowolić się takimi efektami, a raczej ich brakiem. Lepsze to niż powrót do poprzedniej wagi i wymiarów...
A teraz...
PRIMA APRILISOWA NIESPODZIANKA!
Muszę Wam się do czegoś przyznać...
Kochane moje! TO BYŁ PRIMA APRILIS!
Oczywiście nie jestem w ciąży... to jeszcze nie mój czas :)
Wybaczcie ten żart... mam nadzieję że nikogo nie uraziłam, a jeśli tak to bardzo przepraszam :) ♥
Nie sądziłam, że wywoła to aż taki odzew wśród Was!!!
JESZCZE RAZ WYBACZCIE :)
Tymczasem powracam do treningów... Mam zamiar zacząć jeszcze dziś!
W najbliższym czasie spodziewajcie się posta z PODSUMOWANIEM TRENINGÓW, bo dziś już nie zdążę go napisać...
Ściskam mocno! Buziaki!
prima aprilis? :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA i owszem :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeśli to nie prima aprilis to gratulacje:)
OdpowiedzUsuńJednak Prima Aprilis :)
UsuńTo jeszcze nie mój czas...
Piszesz, że nie jesteś zadowolona, że zaszłaś w ciążę. Kurcze, dziewczyno! Uprawiasz seks, powinnaś znać ewentualne konsekwencje tej "zabawy"... Nie rozumiem. Nie chcesz dzieci, to przestań uprawiać seks albo podetnij sobie jajowody, a facetowi podwiąż nasieniowody. Proste. Dziecko to nowe życie, to taki mały cud, który rośnie pod naszym sercem. Też jestem w takcie metamorfozy, ale wiesz co? Pieprzyłabym to, gdybym się dowiedziała, że mój brzuch urośnie, a razem z nim syn lub córka.
OdpowiedzUsuńFigura to nie wszystko.
A jeśli żartujesz, i pewnie tak jest, to może i lepiej...
Usuń10 minut Ci zajelo zeby sie kapnac? typowa baba
UsuńAguteńko... to był żart Prima Aprilisowy, ale fakt faktem... gdybym w ciąże zaszła to zachwycona bym nie była, ale nie z powodu wyglądu i tego ile schudłam, ale z wielu innych powodów. Każdy człowiek reaguje na różne sytuacje inaczej, a ja szczęśliwa bym raczej być nie potrafiła. Nie każdy musi rodzić się z instynktem macierzyńskim, podobno u niektórych kobiet rodzi się on z wiekiem, a u innych... no cóż, nigdy nie powstaje. Konsekwencje swoich działań znam, ale póki co nie jestem wiatropylna :)
Usuńjak urodzisz zmienisz zdanie :) dzieci to najwiekszy skarb! ja mojego 1,5 roczengo synka kocham ponad życie!
UsuńMoże faktycznie kiedyś zmienię, ale na chwilę obecną wiem, że byłabym fatalną matką i wolałabym póki co nie skazywać kogoś na posiadanie takiej matki. Moja mama nie miała instynktu macierzyńskiego, ale urodziła mojego brata i mnie... no i przywykła do tego :) Mimo wszystko bez zbytecznego entuzjazmu... Jeszcze do niedawna w ogóle nie chciałam, nie planowałam i nie miałam zamiaru zakładać rodziny, ale może kiedyś? Kto wie...
UsuńMagdaleno, nie gniewaj się na mnie, ale często reaguję tak wybuchowo, gdy słyszę podobne zdania od przyszłych matek. Ty nie jesteś w ciąży, ale mnóstwo kobiet, które w nie zachodzą, przeklinają to całe życie. Kurcze, przysłowiowy nóż mi się wtedy w kieszeni otwiera, bo po jaką cholerę w ogóle doprowadziły do powstania tego nowego życia? Mamy XXI wiek. Technologia i medycyna poszły w górę i naprawdę można zrobić wiele, by tego dziecka nie mieć. Każdy jest kowalem własnego losu. Dziecko znikąd się nie bierze.
UsuńNie mów też, proszę, że byłabyś beznadziejną matką, bo tego nie wiesz. Ja też nie wiem jaką będę, choć często bardzo bym chciała znać ten mały kawałek przyszłości. Wydaje mi się, że dam z siebie wszystko, że będę najlepszą pod słońcem, ale to tylko przypuszczenia - czas zweryfikuje resztę.
Wiem, że instynkt macierzyński to sprawa indywidualna, ale to zupełnie inna sprawa... Miłość rodzicielska jest raczej bezwarunkowa. O ile w ogóle jesteśmy zdolni czuć.
Anonimie, jeżeli według Ciebie między 21:15, a 21:16 jest 10 minut, to współczuję. Jeśli uważasz też, że musiałam się najpierw zorientować, to też jesteś w błędzie. Wystarczy, że przeczytałbyś mój komentarz ze zrozumieniem.
Pozdrawiam.
Tak jak cały czas podkreślam... ludzie wiatropylni nie są i ja również nie jestem. Raczej wolę unikać sytuacji, które mogłyby doprowadzić mnie do tego jakże przez niektórych upragnionego stanu. Mam wiele powodów by twierdzić, że dobrym rodzicem nie będę, a w zasadzie jestem pewna, że byłabym fatalnym.
UsuńWspółczuję jeśli ktoś chce dziecka, ale nie może go mieć... Jednak właśnie technologia poszła na tyle do przodu, że może ona umożliwić to nawet takim osobom. Z resztą jest też wiele innych możliwości...
Tak jak mówię... nie każdy musi się z instynktem rodzić. U niektórych uczucie przychodzi gdy dziecko się pojawi, a u innych nie zawsze. Kwestia indywidualna, bo każdy człowiek jest inny...
Nie chciałam nikogo urazić, przeprosiłam... To był zwykły prima aprilisowy żart, a to jakbym się faktycznie czuła gdyby coś takiego się wydarzyło jest nie do przewidzenia, ale mogę tylko podejrzewać... W każdym razie jeszcze nie teraz! Byłabym szczęśliwa gdybym kiedyś za jakieś co najmniej 5-7 lat mogła zajść w ciąże i zapewnić dziecku wszystko, a nie tylko same uczucia, bo one głodnego niestety nie nakarmią...
Owszem, uczuciem nikogo nie nakarmisz, ale to nie kwestionuje tego, czy byłabyś dobrym rodzicem, opiekunem, przyjacielem, itd.. O ile rzeczywiście jest to sprawa szalenie istotna, o tyle nie jedyna, nie najważniejsza. I nie, nie mam zamiaru przekonywać Cię teraz do macierzyństwa, bo przecież nie w tym rzecz. Chcę po prostu zrozumieć, jak bardzo trzeba być zdesperowanym, żeby nowa sylwetka stała się priorytetem w życiu. I nie mów, proszę, że tak nie jest, skoro na fb piszesz zupełnie co innego.
UsuńSkończyłam jedne studia związane niejako z tematyką dziecięcą, głównie wczesnodziecięcą. Możesz mi wierzyć, że gdybyś zdawała sobie sprawę z tego na co potencjalnie narażasz siebie i dziecko zachodząc w ciążę mając ponad 30 lat, zmieniłabyś swoje przekonania. Może niekoniecznie te stricte macierzyńskie, co ogólne. Nie mówię wyłącznie o chorobach, zaburzeniach rozwoju i upośledzeniach - to nie czas i miejsce, by rozwijać temat...
Przepraszasz, ale właściwie, nie rozumiem za co. Mnie nie uraziłaś, a jedynie zdziwiłaś. Nie tym, że nie planujesz zakładać rodziny. Nie tym. Raczej dość wąskim (jak na dorosłą, wykształconą wszechstronnie kobietę) tokiem rozumowania. Myślę, że jedyną grupą poszkodowaną są kobiety, które dość personalnie potraktowały Twój wpis. Rzeczywiście, wywnioskować można z niego sporo.
Zastanawiam się też, czy zdajesz sobie sprawę, że po odstawieniu hormonów jesteś trzykrotnie bardziej płodna (mówiąc kolokwialnie) niż dotychczas, nawet stosując inne środki antykoncepcji? Nie chcę i nie będę Cię umoralniać, ale może pomyśl o tym, zanim tym razem życie Tobie wywinie psikusa?
Pozdrawiam i życzę samych sukcesów - bez ironii. :)
dobry żart, się wkręciłam :) już napisałam komentarz z gratulacjami, ale sobie przypomniałam, że to dziś 1 kwietnia ;)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się po prostu powstrzymać :)
UsuńWoW! Gratuluję. Ciesz się Mała, bo Maluszki wywracają życie do góry nogi, a i warto jest żyć dla KOGOŚ, a nie Czegoś :D
OdpowiedzUsuńKiedyś może będę się cieszyć :) Ale jeszcze nie nadszedł na mnie czas...
UsuńPiękna metamorfoza:))))No ale jeszcze piękniejsze są dwie kreseczki na teście:)))Gratuluję,głowa do góry!!!Ja dwa lata temu schudłam 10 kg,byłam taka szczęśliwa i szczupła jak nigdy a tu bach okazało się,że jestem w ciąży(mój straszy synek miał 2 lata a tu znów ciąża)...też na początku nie było mi do śmiechu ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło:)
OdpowiedzUsuńhehe...no to ja też się wkręciłam:))))....a może to jednak prawda??;)))
UsuńOczywiście Prima Aprilis :) Nie mogłam się powstrzymać...
UsuńKiedyś przyjdzie i na mnie czas, ale póki co byłabym naprawdę STRASZNĄ matką :)
hehe..dałam się wkręcić:)))w sumie to zapomniałam że dzisiaj jest prima aprilis...nikt mnie dzisiaj w nic nie wkręcił!!No ale Tobie się udało:)))
UsuńP.S. ja nie widzę nic złego w tym żarcie a jestem mamą dwóch chłopców:))grunt to mieć poczucie humoru i trochę dystansu siebie i życia:))
Pozdrawiam!!
Ja co roku wkręcałam mojego tatę, ale dziś się nie bardzo dało, bo na odległość było łatwiej :)
UsuńJakiej firmy masz ten aktualny biustonosz? Bardzo fajny krój.
OdpowiedzUsuńLa Senza model: Lucy Lace :)
UsuńOk. A gdzie w Polsce można je zakupić? Bo jakoś słabo ze sklepami, a on-line nie za bardzo..
Usuńsuper przemiana gratuluje i życze dalszych sukcesów:) super żarcik prima aprilisowy
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńPrzemiana rewelacyjna - inspirujesz! :))
OdpowiedzUsuńCo do "niespodzianki" - jeśli to nie prima aprillis, to serdecznie gratuluję. Pozdrawiam i w wolnej chwil zapraszam do mnie ;)
Dziękuję :)
UsuńPóki co to oczywiście Prima Aprilis, ale kto wie... może kiedyś :)
widać efekty, znowu widać! a te obojczyki... ehh, szczerze zazdraszczam. :)
OdpowiedzUsuńi gratulacje z okazji żartu prima aprilisowego :D / A.
Dziękuję :)
UsuńWłaśnie sama teraz zauważyłam, że zaczęły mi wychodzić obojczyki... już nie są ukryte pod grruuubą warstewką tłuszczyku :)
kurde, Magda nie wkręcaj Nas tak.! ja pod koniec posta to po prostu nie mogłam uwierzyć i wgl zaczęłam się cieszyć, a tu klops. XD
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno będzie taki prawdziwy powód do radości :)
Usuńobrazowo genialana roznica, a wagowo to tylko 8kg? szok.. powiedzialabym ze z 20kilo ;P chyba zaczne robic sobie zdjecia ;D
OdpowiedzUsuńW zasadzie od kwietnia 2012 schudłam 10 kg... faktycznie nie ma dużej różnicy, ale też zamieniłam sporo tłuszczyku na mięśnie więc waga jednocześnie poszła w górę. Mam nadzieję, że wreszcie się i waga ruszy, a nie tylko centymetry...
UsuńA co do zdjęć to rób! Naprawdę widać na nich różnicę, bo ja w lustrze w dalszym ciągu mam wrażenie, że nie wiele widać... dopiero po zdjęciach mogę ocenić.
Ja powiem tak...jestem w ciąży jak koleżanka z komentarzy tyle tylko że mam córkę 2 latka i jestem w 8tyg. Ciąża to nie dobry przykład na żart prima aprillisowy...za nim zaczęłam czytać tego posta wiedziałam że taki głupi żart Ci się przyczepił. Bo co innego kobieta może wymyślić dla kobiet...żal
OdpowiedzUsuńW zasadzie żart miał być całkiem inny, ale w ostatniej chwili postanowiłam go zmienić... Naprawdę nie mogę zrozumieć oburzenia, ale wybaczcie! Urazić nikogo nie chciałam...
Usuń... i Tobie gratuluję oczywiście ciąży!
jejku a ale z was sztywniaki!!! ja nie widze nic złego w takim żarcie!
UsuńJesteś niesamowita, efekty są oszałamiające jak na 8 kg :D Ile razy w tygodniu ćwiczysz ? Gratuluję efektów :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na całość 10 kg... patrząc od momentu robienia zdjęć to 6 kg :)
UsuńSporo zmieniły mi się poziomy tłuszczu i mięśni więc myślę, że to właśnie jest powód czemu waga stoi w miejscu, a centymetry spadają nadal...
Co do tego ile razy ćwiczę to różnie...
Staram się zachować te minimum 3-4 razy w tygodniu, ale nie zawsze się udaje. Czasem więc jest mniej czasem więcej. Dokładne podsumowanie treningów z ostatniego miesiąca będzie już wkrótce na Blogu :)
Ja się katowałam cały luty bieganiem i niecałe 2 kg spadło, jadłam zdrowo.. Oporna jestem :D Wygląd też niewiele się zmienił, ale się nie poddaję, zaczynam 3 miesiące pracy do wakacji :) Czekam na podsumowanie treningów (tj. czekam na inspirację) :)) Pozdrawiam!
UsuńU każdego wszystko się zmienia w innym czasie więc cierpliwości :) To nie wyścig! :)
UsuńJeśli to nie żart z okazji dzisiejszego święta to serdecznie gratuluję.
OdpowiedzUsuńPieknie ci idzie i z wymiarami z ogólnie wygladasz rewelacyjnie ! Niesamowta metamofoza !
Jednak żart :) Ale myślę, że jeszcze kiedyś będziecie miały mi okazję faktycznie pogratulować w związku z tematem żartu... :)
UsuńDziękuję! :)
Nieładnie! :P
OdpowiedzUsuńInspirujesz mnie, dziewczyno! Oby tak dalej.
Cieszę się niezmierne, że inspiruję... no i w dalszym ciągu się nie zatrzymuję :)
Usuńefekty widać gołym okiem, a są powalające ... Gratulacje ( efektów i niespodzianki ) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńA niespodzianka jak widać jest tylko Prima Aprilisem :)
Żart raczej średnich lotów, może nie uraził, ale zniesmaczył. Niemniej metamorfoza imponująca i oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to raczej kwestia podejścia i dystansu, ale cóż... Nie każdy musi mieć porównywalne ze mną poczucie humoru :)
UsuńW każdym razie dziękuję :)
Samo: jestem w ciąży, o jednak nie, prima apilis - okej, co kto lubi. Ale byłoby mi bardzo nie w smak, gdybym przeczytała kiedyś na blogu mamusi te miłe słowa (na szczęście już usunięte) na swój temat.. Tutaj rzeczywiście brak mi dystansu.
Usuńaz sie wierzyc nie chce ze tylko 6,5 kg a aż taka różnice widac!!! wygladasz teraz przepieknie i ja tez tak chce!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńMięśnie jednak chyba robią swoje i na wadze różnica faktycznie niewielka...
hej Madziu ;) ile masz wzrostu? pewnie pisałaś gdzieś ale póki się znajdzie to wolę zapytać. Piękniejesz z dnia na dzień. Mam prawie identyczne wymiary teraz i stoję w miejscu od pewnego czasu. Będę czytać na bieżąco co działasz bo też jeszcze dążę do innej sylwetki ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś już pisałam, ale faktycznie mogłyby być trudności ze znalezieniem :)
UsuńMam 174 cm wzrostu :)
Swietna metamorfoza! Gratuluje. Efekty poprostu fenomenalne. Dopiero dzisiaj trafilam na Twoj blog i bede sledzic dalsze postepy. Trzymam kciuki! Jestes prawdziwa inspiracja oraz wzorem. Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że za miesiąc też będę miała się czym pochwalić...
UsuńŚwietna przemiana! Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńwow;) mega efekt, gratuluje! musze sie w końcu porządnie zabrać za siebie.
OdpowiedzUsuńWeź się, weź :) Cierpliwości i będzie pięknie! :)
UsuńJesteś mistrzynią! Też bym chciała taki brzuszek! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńSpektakularna, po prostu spekatularna metamorfoza. Zazdroszczę samozaparcia i motywacji! pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńListopad i grudzień 2012 - czy nikt nie zauważył??
OdpowiedzUsuńJeśli te zdjęcia nie są fotoszopowane, to chyba mi na oczy coś się rzuciło z tymi odstającymi majtasami! Styczeń i luty 2013 to samo.
Heh, niezły żarcik!
Aneta :)
Zdjęcia na 1000% fotoszopowane nie są, bo nie muszą...
UsuńDziewczyno, proszę...
OdpowiedzUsuńPokazywałam te zdjęcia ludziom znającym się na retuszach. Nikt nie powiedział, że to prawdziwe.. Chyba, że robiłaś foty nago i potem nakładałaś majtki na ciało.
Ja nie umniejszam, ok, ćwiczyłaś - widać. Gratulacje. Ale szanuj ludzi. Nie wmawiaj, że te odstające kawałki majtek i ciało wystające poza ich granice, gdzie nie powinno go być to real. Oszukuj siebie, ale nie tych, dla których Twoja metamorfoza coś znaczy.
Nikt nie musi być idealny.
Baw się dobrze.
Aneta.
Powiem Ci, że w życiu nie słyszałam większego komplementu jak ten od Ciebie :)
UsuńNie wiem czy wiesz, ale materiał ma to do siebie, że się zwija i tak jest właśnie w tym przypadku. Nie przyklejam majtek do ciała by się nie zwijały :)
Nikogo nie oszukuję, bo nie muszę... fakty mówią same za siebie :)
Ale dziękuję, bo to dopiero musi być efekt skoro ktoś mi w niego nie wierzy!
Hah! :D
OdpowiedzUsuńMateriał może się zwijać, owszem.. z góry na dół, ale nie na boki przecież.. Litości!
Okulistę polecam :)
Aneta
Chyba właśnie załapałam o co Ci chodzi...
UsuńWiesz co się dzieje gdy fotografowany obiekt znajduje się blisko ściany i pada na niego oświetlenie centralne z lampy błyskowej? :)
Powstaje cień na ścianie!
A do okulisty się właśnie wybieram :)
Mam termin na 6 maja... Polecałabym to samo Tobie skoro nie widzisz cieni :)
jak to zrobiłaś że taK cI UDA spadły ?!!! ja się męczę i co ? i nic :((( help !!!!
OdpowiedzUsuń