Zastanawiacie się dlaczego jeszcze mam dostęp do internetu? To jasne! Jeszcze nie udało mi się wyjechać ze względu na kilka komplikacji, które na szczęście już udało mi się wyprostować. Jestem już niemal jedną nogą w samochodzie, który zawiezie mnie na miejsce mojego błogiego wypoczynku.

Początkowo granicę przekroczyć miałam w poniedziałek, a potem kolejno: wtorek, środę i czwartek... Dziś mamy piątek, a ja nadal chodzę z miejsca na miejsce i nie wiem w co włożyć ręce. Przed samym wyjazdem planowałam odebrać zaległą wypłatę za moje ostatnie 3 dni pracy w piekle przez, które wróciłam do wszystkich złych nawyków, i tak też zrobiłam. Odebrałam 40 zł z groszami, a należało mi się więcej. Nie chcę się już jednak denerwować, bo dowiedziałam się, że sprawę musiałabym wyjaśniać z osobą, która tylko czeka na to, żeby mnie zgnoić i pokazać swoją wyższość. Odchodząc z pracy ja udowodniłam, że jestem ponad tym, a teraz widocznie to ma być jakaś forma odwetu. Nie będę sobie jednak psuć humoru i stresować się przed wyjazdem za sprawa 70 zł, bo to bezsensu!
Kolejną sytuacją, o wiele poważniejszą, która sprawiła, że nadal nie wyjechałam okazał się mój samochód, a konkretnie... jego hamulce! We wtorek zapakowałam go po brzegi w Krakowie i pojechałam pożegnać się z moją przyjaciółką, a w drodze od niej wjechałam w dziurę... O nie! To nie była byle jaka dziura, bo dokładnie to ta sama, która uszkodziła mi samochód w maju i to w zasadzie również dzień przed wyjazdem do Włoch. Z tą różnicą, że wtedy jechałam z rodzicami kamperem, a teraz jadę swoim samochodem... Dziura sprawiła, że w moim aucie, na amen wysiadły hamulce! Jak się później okazało jakiś włochaty potwór (czytaj KUNA) przegryzła mi wężyki hamulcowe, które pod wpływem uderzenia się naciągnęły i pękły... Wyciekł mi cały płyn, a hamulców nie było praktycznie w ogóle. Do rodziców dojechałam kilka godzin później z eskortą mojego Taty, który jechał za mnie. Już dosłownie przed samym domem zostałam zatrzymana przez policję kryminalną pytaniem "Dlaczego Pani tak wolno jedzie? Piła Pani?". Przejechanie 80 km bez hamulca po Zakopiance, która przed długim weekendem była wyjątkowo ruchliwa było nie lada wyzwaniem, a oni pytają mnie czy jestem pijana? WTF? Przez całą jazdę byłam niezwykle skupiona, ale tuż po dotarciu na miejscu moje nerwy puściły i uwolniłam z siebie cały stres. Oj przyznam, że najadłam się strachu, bo taka panika nie ogarnęła mnie chyba jeszcze nigdy!
Jaki z tego morał? Warto sprawdzać wężyki hamulcowe przed jazdą, bo kto wie czy w naszej okolicy nie mieszka przypadkiem kuna, która z radością poostrzyłaby sobie ząbki przy użyciu naszego samochodu. Miałam szczęście w nieszczęściu, że wjechałam w tą dziurę, bo gdyby hamulce nie puściły teraz to mogłoby się to stać np. na autostradzie przy prędkości 130km/h.
No cóż... podobno głupi ma zawsze szczęście ;)

Dziś jednak wyjadę, bo nie chce dużej zwlekać! Na którą się wyrobię na tą się wyrobię, ważne by dojechać chociaż w okolice Klagenfurtu czyli przejechać około 700 km... No dobrze, może chociaż pod Graz czyli jakieś 600 km, ważne by mieć już bliżej niż dalej!
Moje wakacyjne wyprawy raczej zawsze są dosyć aktywne, bo wybieram kempingi, a nie hotele. Nie należę do tych, którzy wypoczywają przebywając w klimatyzowanych czterech ścianach. Nigdy mnie to nie bawiło, bo od dziecka jestem nauczona czym są kempingi. Gdy miałam 1,5 roku pojechaliśmy z przyczepą do Grecji i to Polonezem :) To dopiero był wyczyn! Teraz to tylko 1000 km do przejechania "solówką". To nie są moje pierwsze wakacje w pojedynkę. Trzy lata temu mój kolega zrezygnował przed samym wyjazdem przez co musiałam też wybrać się samotnie, bo studia na dwóch uczelniach i prowadzenie firmy całkowicie mnie wykańczało. Wtedy też pojechałam w nieznane (bo trochę dalej) i nie żałowałam! Tym razem jadę w dobrze mi znane rejony - miejscowość nazywa się Caorle. Po dwóch tygodniach gdy przyjadą moi rodzice zmienię miejsce pobytu.
Swoją drogą... ciekawe ile człowiek spala kalorii przy pakowaniu, a następnie przy rozpakowywaniu? ;)
Rozkładanie namiotu też do łatwych zadań nie należy, tym bardziej gdy robi się to samemu. Wiem, że to jednak możliwe, bo to już nie pierwszy raz gdy postawię swój dom tymi oto, własnymi "ręcami".
Zawsze na takich wakacjach trochę chudłam, bo choć świeże powietrze wzmaga u mnie apetyt, to jednak upały i sporo zajęć typu "leżing", "smażing" i "plażing" nie pozwalają mi jeść zbyt dużo. Oprócz tego już zaczynam planować swoje trasy biegowe i spacerowe, a wierzcie mi na słowo... Jest tam gdzie biegać! Oczywiście będzie mi towarzyszyć endomondo, które za granicą wcale nie potrzebuje dostępu do internetu. Wszystkie dane z treningów wysyła na serwer tuż po podłączeniu do internetu. Spakowałam również mój miejski rower, bo po dłuższym namyśle stwierdziłam, że na dalsze trasy wypuszczać się nie będę, a do sklepu czy na wieczorną wycieczkę wzdłuż plaży ten rower jest idealny! Za 2 tygodnie moi rodzice przywiozą mi też rolki i pełny zestaw ochraniaczy, bo obawiam się, że po wielu latach nie jeżdżenia mogłabym stracić swoje ząbki ;)
Będzie więc mega aktywnie i to przez cały miesiąc!!!
Do tego jest też cała kupa książek, czasopism na nudne wieczory...
Pytanie tylko czy w takim miejscu wieczory mogą być nudne?

Tym postem żegnam się z Wami serca moje i wracam do pakowania! Postaram się zaglądać na facebooka i tutaj i meldować czy nie dopadło mnie błogie lenistwo choć i ono się czasem człowiekowi należy. Póki co złapałam ADHD i mam nadzieję, że nie opuści mnie ono aż do powrotu!
Przesyłam całusy i obiecuję, że wrócę już wkrótce! Wierzę, że wtedy... na podsumowaniu całego roku metamorfozy wreszcie będę się miała czym pochwalić! Na chwilę obecną mogę pochwalić się tym, że to pierwszy urlop, na który nie zabieram ani jednej paczki papierosów! Normalnie musiałabym kupić dwa wagony fajek czyli puścić z dymem prawie 300 zł! Nie tym razem! Wolę przeznaczyć to 300 zł na inne, przyjemniejsze i zdrowsze rzeczy, a na to pomysłów mi na pewno nie zabraknie.
Napiszcie mi, bo jestem niezwykle ciekawa czy byłyście już na urlopie czy dopiero się wybieracie? Spędziłyście wakacje aktywnie czy głównie uprawiając "leżing" i "smażing"?
Macie swoje ulubione miejsce na wyjazdy?
P.S Ciekawe czego zapomniałam ;)